NFZ to wyjątkowo tania instytucja - wydaje zaledwie 1 procent swojego budżetu na własną administrację i utrzymanie - pisze Judyta Watoła, dziennikarka "Gazety Wyborczej"

Ale dla nas i to za wiele. Najlepiej, żeby urzędnik żył powietrzem. Inaczej zaraz zaczniemy mu liczyć, ilu chorych można by wyleczyć za jego pensję - pisze Judyta Watoła.

"Polecam wycieczkę z aparatem do NFZ na ul. Kossutha. Przy okazji można zapytać, po co to podwajanie ilości metrów kwadratowych za nasze pieniądze, urzędników przybyło czy o co chodzi? Ilu chorych na raka można by za ten wydatek uratować od śmierci?" - taki wpis pojawił się na internetowym forum "Gazety".

Sprawdziłam. Śląski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia rozbudowuje swoją siedzibę w Katowicach Załężu. Powstaje nowe skrzydło budynku. Budowa skończy się w lutym 2014 roku. Wtedy na Kossutha przeniosą się urzędnicy NFZ pracujący dziś w zupełnie innej części Katowic - na ul. gen. Jankego. Chodzi między innymi o działy, w których przyjmowane są skargi od pacjentów, potwierdzane skierowania do sanatorium oraz wnioski na refundację sprzętu ortopedycznego. Odtąd wszyscy będą pracować w jednym miejscu. Będzie im wygodniej, a dla NFZ taniej. Skorzystają też pacjenci, bo i oni załatwią wszystko w jednym miejscu.

 

16 mln zł na taką inwestycję to wcale nie jest dużo. Ale gorliwym krytykom przeszkadza i tyle. Przyznaję, że skłonnością do populizmu w podobnych sprawach zgrzeszyła nieraz i "Gazeta". By z tym raz na zawsze skończyć, warto przyjrzeć się faktom.
 
W całym NFZ wydatki na administrację wynoszą około 660 mln zł, czyli zaledwie 1,1 proc. całego budżetu. Z tego 305 mln zł, czyli niespełna połowa, to wydatki na płace.
 
Dla porównania fundacja Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy wydała w zeszłym roku na płace 1,5 mln zł, czyli 3 proc. swoich przychodów. 
 

Więcej:

http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35063,12857300,Dziennikarka__Gazety___Skonczmy_z_populizmem_i_wyzywaniem.html