Wojciech Cejrowski zamieścił na swoim profilu na Facebook-u zarzuty internautów co do swojej osoby oraz swoją odpowiedź na nie.

Cytat z forum na www.cejrowski.com:
 
Koleżanki i Koledzy z Forum, Panie WC, tym razem to nie do końca jest tak, jak Pan WC pisze. Żadna nagonka, tylko po prostu mści się na Panu to, jak Pan ostatnio postępuje z nami, wiernymi fanami Pana osoby i Pana działalności.
 
Poniżej pozwolę sobie zacytować mój wpis z innego wątku, dotyczący min. zachowania Pana WC w sklepiku na sopockim molo. Przepraszam bardzo, ale Pan WC zachowuje się tam po prostu poniżej wszelkiej krytyki. Cały ten sklepik to faktycznie jedno wielkie nieporozumienie. Główna działalność Pana WC w sklepiku to mieszanie z błotem pojedynczych osób, robienie z siebie Wielkiego Majestatu WC, oraz próba sprzedawania wątpliwej jakości koszul za niewspółmiernie wysoką cenę.
 
Cytuję z innego wątku:
 
"chcę się podzielić z Wami moimi spostrzeżeniami, na temat postępowania Pana WC wobec swoich fanów (chodzi o kontakt w rzeczywistym świecie, twarzą w twarz), i omówić jego zachowania wobec innych ludzi w ogóle.
 
1. Na jednym z ostatnich spotkań w Trójmieście, zafascynowana pokazem slajdów dziewczyna zapytała, jak można się zabrać z Panem Wojciechem na jedną z wypraw. Na co Pan WC odpowiedział jej mniej więcej tak: "W jakim charakterze chciałaby się Pani ze mną zabrać ? Chyba jako służąca". Dziewczyna ucichła, widzowie tak jakoś nie za bardzo podchwycili śmiechem tą odpowiedź... Bez komentarza...
 
2. Podczas spotkań Pana WC z fanami w jego sklepiku przed sopockim molo, byłem świadkiem kilku scenek (wszystko odbywało się w przeciągu paru minut):
 
- rozradowany spotkaniem z WC młody chłopak, prosi o wspólne zdjęcie. Na co Pan WC pyta aroganckim tonem "A po co mu to zdjęcie ?", a następnie każe odmówić modlitwę w swojej intencji za zrobienie sobie z nim zdjęcia. Jakiś sens i cel w tym jest (w sumie nawet to popieram), ale chodzi o co innego - chłopak odchodzi zawstydzony i zniesmaczony, z powodu tonu głosu, jaki użył WC (wiecie, ton głosu mówiący: spadaj smarku, idź śmieci zbierać z mola a nie proś mnie o wspólne zdjęcie). Potem przychodzą inni ludzie - i za każdym razem jest to samo: ktoś mówi coś do WC sympatycznym tonem, ładnie i grzecznie - a WC go natychmiast gasi, poucza, tłumik się śmieje, a ów człowiek kuli ogon i odchodzi.
 
Na przykład podchodzi równie uradowany pan z kilkuletnimi dziećmi i mówi, że dzieci rozpoznały Pana Wojtka, bo oglądają jego programy, chcą się z nim przywitać itd... Dzieci jak to dzieci - uśmiechnięte wyciągają rączki do WC - a on, w swym wielkim majestacie, nie podaje im ręki, tylko prawi morały, że to On, WC, powinien pierwszy wyciągnąć rękę do dziecka, że ojciec powinien ich uczyć itd... W końcu podaje rękę, ale zamiast uśmiechu, na twarzy dziewczynki pozostało już tylko zakłopotanie i zawstydzenie, a chłopczyk już w ogóle nie chciał podać ręki bo się wystraszył. "
 
Nic dodać, nic ująć. Ja tylko raz poszedłem do tego sklepiku w Sopocie i zniesmaczony, już tam nie wróciłem.
 
yerba_mate
Piątek, 03.08.2012 20:55 (6)
 
---------
 
Szanowni Państwo,
 
Skoro Państwo tak to widzą i nie jest to opinia jednostkowa, tylko bardziej powszechna, od dzisiaj nastąpi korekta mego kursu i zmiana frontu.
Bo nieporozumienia tego typu mi niepotrzebne.
 
1. Moje pytanie w sprawie zdjęcia: A po co ono Panu? jest/było świadomą zaczepką. W wielu przypadkach dostawałem fajne, bystre odpowiedzi z refleksem i zaraz potem prosiłem o Ojcze Nasz dla mnie. Zaczepka miała skierować rozmowę na konkretniejszy tor. Ktoś odpowiadał, że zdjęcie będzie dla Mamy - no to gadaliśmy chwilę o Mamie, ktoś inny, że nie wie kim jestem, bo przyjechał z Kanady, ale ludzie sobie robią zdjęcia to i on chce...
Skoro jednak zaczepka urażała niektóre osoby, nie powtórzy się więcej, a urażonych przepraszam. Wymyślę coś nowego na zagajenie rozmowy, lub będę pozował bez niepotrzebnego gadania, czyli tak, jak w latach poprzednich.
 
2. Stojąc godzinami i od lat, obserwuję pewne procesy i zmiany zachowań. Między innymi zanikanie dobrych manier. Ludzie rozmawiają ze sobą językiem SMSów - ktoś podchodzi i mówi do mnie: ZDJĘCIE. Uśmiecha się i niby wszystko jest w porządku, ale rozmowa hasłami jest degradacją języka, a ja szczerze troszczę się o język, co Państwo na pewno widzą i w książkach i w TV. Ktoś inny - wyraźnie młodszy - podchodzi i podaje rękę. Przyjmuję ją zawsze!! (właśnie po to, by nie deprymować, by nie wywołać uczucia odrzucenia), ale zaraz potem trzymając tę rękę mówię, że nie wypada startować z ręką ani do starszego od siebie, ani do kobiety, że trzeba poczekać aż kobieta, lub starszy podadzą rękę nam. 
To pouczanie (tak, było to ewidentnie pouczanie, wychowywanie) zostało źle odebrane, co wynika z Państwa komentarzy, zaprzestanę więc i tego, a osoby urażone przepraszam.
 
3. Ktoś na forum wspominał też zdarzenie z występu, gdy jakaś Pani pytała, czy może się ze mną zabrać na wyprawę. Zadałem wtedy retoryczne pytanie o to w jakim charakterze? Znów zaczepka intelektualna z mojej strony. A zaraz potem wyjaśnienie, że wynajęcie służących do noszenia sprzętu jest tańsze za granicą, niż zabieranie kogoś z Polski i płacenie mu za bilet. Objaśniłem też, że zabieranie kobiety "na pokład" na którym są sami mężczyźni nie sprawdziłoby się z oczywistych powodów, choćby takich jak poranna toaleta w rzece.
Skrócenie tego wątku do stwierdzenia, że pan WC zadał kobiecie jedno niegrzeczne pytanie, wypacza sens całości.
Jeśli jednak wspomniana Pani poczuła się dotknięta, przepraszam.
 
Czy ja się teraz przed Państwem tłumaczę?
Jak najbardziej !!! Tak - tłumaczę się.
Tłumaczę się, bo z jednej strony szanuję moją Publiczność i Czytelników, z drugiej zaś nie chcę być bucem, bufonem, chamem.
 
wc
 
PS
Kilka dni temu, stojąc na Jarmarku, dostałem od kogoś garść świętych obrazków. Między innymi obrazek z modlitewką o pokorę. Odmawiam codziennie.
 
Panie, uwolnij mnie od pychy,
która jest źródłem wszystkich grzechów.
Daj mi łaskę rozpoznania chorych ambicji,
które każą mi gonić za fałszywą wielkością
albo wpychają w kompleksy.
Proszę o pokorne serce.
Proszę o pokorne oczy,

które widzą siebie i innych w prawdzie.