Małżeństwo zostawiło dwuletnią dziewczynkę pod opieką personelu lotniska. Po kilkunastu minutach odebrała je niania. W Polsce wybuchło piekło. Tabloidy, internauci, Jerzy Owsiak potępili „wyrodnych rodziców” - pisze "Tygodnik Powszechny".

Mamy nowy reality show. Tytuł: „Szczucie w imię dobra dziecka”. W rolach głównych: mama, tata, ich dzieci – starszy chłopiec i młodsza dziewczynka – oraz Rzecznik Praw Dziecka. Miejsce akcji: poczekalnia lotniska Pyrzowice. Promocja: Jerzy Owsiak. Operator: lotniskowy monitoring. Dystrybucja: internet, telewizja, prasa. Rok produkcji: 2012.

Fabuła: rodzice wykupują wczasy w Grecji dla całej rodziny. W ostatniej chwili, już podczas odprawy, okazuje się, że paszport córeczki jest nieważny. Podejmują błyskawiczną decyzję: polecą tylko z synem, dziewczynka zostanie w Polsce, z lotniska odbierze ją niania, zawiezie do dziadka. Niania rusza w drogę, ale na skutek ciągu nieszczęśliwych przypadków (awaria samochodu, przegapiony zjazd z autostrady, kolejka przy wjeździe na parking – wyliczają na łamach „Wprost” Michał Majewski i Paweł Reszka), nie dociera na czas. W końcu rodzice idą do samolotu, powierzając dziecko – na kilka minut, jak sądzą – obsłudze lotniska. Skołowana dwulatka nie wie, co się dzieje, płacze, biegnie spanikowana za rodzicami. Obsługa lotniska usiłuje ją uspokoić, niania pojawia się po 12 minutach. Zaraz po niej dociera policja.

Sprawa zostaje skierowana do prokuratury. Wszczęte jest postępowanie przygotowawcze w związku z artykułem 160 KK dotyczącym narażania na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Rodzicom dziewczynki grozi nawet 5 lat więzienia.

Przede wszystkim jednak: sprawa trafia do mediów, jeszcze zanim samolot z Pyrzowic wyląduje na wyspie Zakynthos. Tabloidy grzmią. Internauci prześcigają się w komentarzach: „kasa im w głowie przewróciła”, „zwyrodnialcy – sami na wakacje, bez dziecka”, „potwory”. Przepytywani przez dziennikarzy sąsiedzi odsądzają rodziców dziewczynki od czci i wiary.

Dla ostudzenia emocji proponuję eksperyment: włączmy kamery w komórkach i zarejestrujmy nasz dzień powszedni, a następnie nagrany materiał wrzućmy na YouTube’a. Bądźmy uczciwi: filmujmy nie tylko słodkie scenki z życia rodziny polskiej, ale pokażmy ciemną stronę księżyca, kiedy mama z tatą skaczą sobie do oczu, a dziecko drży z przerażenia, próbuje ich rozdzielić, błaga o spokój. Pochwalmy się reszcie świata codziennymi „egzekucjami”– zmuszaniem malucha do jedzenia, wyzywaniem go od debila przy odrabianiu lekcji, stawianiem na wiele godzin do kąta w ramach aktywności pedagogicznej, laniem za krętactwa, nieposłuszeństwo, niewyparzony język.

Więcej:

http://tygodnik.onet.pl/30,0,77313,wszystkie_dzieci_sa_nasze,artykul.html